Kangur „złodziejaszek” Previous item Mały zazdrośnik Next item Niezwykła przyjaźń kitanki...

Kangur „złodziejaszek”

Nie tylko ludzie potrafią być niecierpliwi, ale także niektóre zwierzęta.
Podczas mojego wolontariatu w ośrodku Trowunna Wildlife Sanctuary rozwoziłam zwierzakom jedzonko i sprzątałam w ich zagrodach. Codziennie rano przygotowywałam śniadanko i rzeczy do sprzątania na pakę mojego elektrycznego samochodziku i robiłam objazd po ośrodku. Zaczynałam od zagród kanguroszczurów myszatych i kanguroszczurników tasmańskich. Ledwo zaparkowałam swój samochodzik, a podskakiwał do niego kangur (te poruszały się po ośrodku wolno). Stawał przy pace i z wiaderka wcinał sobie granulat. Nie mógł się doczekać śniadanka 😊.
Najpierw sprzątałam w zagrodach kanguroszczurów myszatych i kanguroszczurników tasmańskich, karmiłam kolczatki australijskie, a następnie myłam plastikowy pojemnik, do którego następnie wsypywałam świeży granulat dla kangurów. Wszystkie grzecznie czekały, poza tym jednym. Codziennie zjawiał się przy samochodziku, żeby wyjadać granulat.
Pewnego dnia niechcący postawiłam wiadra z granulatem na środku paki i biedny nie mógł dosięgnąć. Jak tylko to zauważyłam, przeorganizowałam rzeczy na pace, żeby uszczęśliwić mojego niuńka.
Ostatniego dnia miałam dzień wolny, żeby się spakować, porobić zdjęcia i trochę odpocząć. Wtedy nadarzyła się okazja, żeby nagrać mojego kochanego „złodziejaszka”😊 Sami zobaczcie. Czyż nie jest uroczy?