Jak zaprzyjaźniłam się z zebrą Previous item Złodziejskie pawiany i... Next item Tarkus- Prawdziwy miś...

Jak zaprzyjaźniłam się z zebrą

Kicker podszedł do mnie i ni to mnie powąchał, ni to szturchnął. Po czym odszedł dwa kroki, żeby się położyć. Położyłam się obok niego, a on wtulił głowę w moje ramiona. Uwielbiałam te chwile.


Kiedy zaczynałam wolontariat osierocona zebra o imieniu Kicker miała dwa miesiące. Skąd się wzięła w ośrodku? Została znaleziona bez mamy. Przez kilka godzin czekano na jej powrót, ale się nie pojawiła. Dlatego zebra trafia do specjalnego ośrodka, w którym otrzymała profesjonalną opiekę. Po badaniu okazało się, że prawdopodobnie samotnie spędziła kilka zimnych nocy (w Afryce akurat była zima) i nabawiła się zapalenia płuc. Na szczęście mając profesjonalną opiekę, szybko wróciła do zdrowia.
Od dawna chciałam pracować z zebrami. Uwielbiam te niesamowite zwierzaki w paski. Od razu miałam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
Bardzo się cieszyłam jak Kickerek do mnie podszedł pierwszego dnia. Myślałam, że od razu mnie polubił. Okazało się jednak, że na jego przyjaźń przyjdzie mi jeszcze poczekać. Przez dwa dni Kickerek raczej mnie ignorował. Podczas moich pierwszych godzin opieki nad nim, zdarzało się, że zamiast iść za mną, podchodził do obcych turystów.
Jak szliśmy na pierwszy spacer z Kickerem i osieroconym nosorożcem, pilnowałam się, żeby czasem nie iść za zebrą. Pracownicy ośrodka straszyli nas, że kopie, w dodatku bardzo mocno. Ciągłe słuchanie o tym, sprawiało, że początkowo nie ufałam Kickerowi. A to nie sprzyjało nawiązaniu przyjaźni.


Mimo to, cieszyłam się, kiedy wypadały moje godziny niańczenia go. Miałam czas, żebyśmy się poznali. Zebra szybko mnie polubiła, a wręcz pokochała. Nasza więź z każdym dniem się zacieśniła.
Im więcej czasu spędzaliśmy razem, tym bardziej Kicker mnie lubił. Zaczął za mną podążać, podchodził, żebym go głaskała. Zasypiał na stojąco wtulając głowę w moje kolana, a ja głaskałam go po szyjce. I tak staliśmy.
Któregoś dnia siedziałyśmy z pracownicą ośrodka z Dani i Kickerem w jej ogródku. Kiedy on się położył, położyłam się obok niego i głaskałam go po szyjce. Kickerek w pewnym momencie położył mi głowę na kolanach. To była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że będzie ich więcej, że Kickerek będzie się wtulał we mnie każdego dnia. Cieszyłam się, bo sam fakt, że Kicker położył się przy mnie świadczyło o tym, że czuł się bezpiecznie. Do tego kładł głowę na mojej klatce piersiowej, albo kolanach. Czasami przytulał główkę do mojej buzi. Byłam wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie.

W pewnym momencie przed położeniem się zaczął do mnie podchodzić i ni to mnie stukał mordką ni to wąchał, a następnie odchodził dwa kroki i się kładł. Czekał aż się położę obok niego.
To było niesamowite, bo jak przyjechałam do ośrodka Kicker na ogół stał, kiedy spał. Z czasem zaczął coraz częściej się kłaść.


Kickerek tak bardzo mnie pokochał, że podążał za mną, nawet jak ktoś inny go niańczył. Dla mnie także był wyjątkowy. Kochałam wszystkich moich podopiecznych, ale więź między mną a zebrą była wyjątkowa. Było to coś wspaniałego, cudownego. Moje serce przepełniała radość, że zyskałam tak wyjątkowego przyjaciela.
Zebry w naturze też się do siebie „przytulają”. Kładą sobie mordki na plecach zacieśniając w ten sposób więzi społeczne.